środa, 23 lipca 2014 0 komentarzy

spokojniej

Aktualnie jest spokojnie. To normalne w tych godzinach. On jest w pracy, wrócił niedawno, poszedł się zdrzemnąć na dwie godziny, potem pewnie pójdzie grać, ale w międzyczasie będziemy wymieniać niemrawe zdania - i tak lepiej niż wczoraj.

Wczoraj zamieniliśmy też dosłownie kilka zdań, bo szybko poszedł do łóżka. Uspokaja się to chwilowo. I dobrze. Nadal czytam, że jestem piękna, że wiele rzeczy by mi chciał napisać, a ja sama zachowuję się jak napalona nastolatka...

Nadmiar pracy opóźnia start pisania mojej powieści, ale obiecuję sobie, że dzisiaj się jakoś tym zajmę w wolnym czasie.


Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam ochoty całować się z mężem, bo tak bardzo tego nie umie, że nie umiem odczuwać przyjemności...
wtorek, 22 lipca 2014 0 komentarzy

Nigdy

Z godziny na godzinę zaplątujemy się w to coraz bardziej.

- Ty się nie poznajesz, ja pierwszy raz pocałowałem kobietę kogoś kogo znam.
- i zrobiłbyś to znowu?
- tak, w takiej sytuacji tak.
- to znaczy?
- za bardzo Ci ufam, żeby tego więcej razy nie zrobić, wiem, że potrzebne nam to było. W dalszym ciągu cierpię, że nie trwało to 10 sek. dłużej.

Bo Oczy. Jedne widziały, ale to był tylko ułamek sekundy, więc chyba przeszło bokiem.

Musimy ustalić nowe granice. Obiecaliśmy sobie, że nigdy nie pójdziemy razem do łóżka. Ze zawsze na pierwszym miejscu będzie mój Mąż, a On nigdy nie będzie trzecim. I to na pewno zostanie. Tylko nie umiemy sobie odpuścić pieprzonego całowania. Strach się bać co będzie później, to dopiero dwa albo trzy miesiące znajomości.

/ Muszę o tym pisać. Mam tyle myśli w głowie, że nie umiem sama sobie z tym poradzić. Wszystko się miesza, emocje biorą górę. Marzę o rzeczach tak bardzo niewłaściwych.
poniedziałek, 21 lipca 2014 0 komentarzy

Bo prosto jest za prosto

Kolejne gdybania i słowa robiące mi wodę z mózgu.

Kocham Cię, te wszystkie niegrzeczne słowa i podteksty.
"Żałuję, że nie miałem chwili z Tobą".
Też żałuję, mieliśmy tylko te parę sekund na delikatny pocałunek poza oczami męża.
Marzę o całowaniu się z Nim. I to mnie przeraża.
Nigdy bym nie sądziła, że będę myśleć o zdradzie... Nie dopuszczę do tego, wiem o tym. Ale nie ufam już sobie. Jest taka cienka granica między niewinnym flirtem a ognistym romansem... Wiem, że stąpamy po kruchym lodzie, ale to jest tak przyjemne, że żal odpuścić.

Gdyby mi ktoś dwa miesiące temu powiedział, że się tak szybko spotkamy, że będzie mnie chciał dotykać a na koniec faktycznie będzie ten miły element, to w życiu bym nie uwierzyła. On tam, ja tu. Tak daleko od siebie, a znajomość sama taka krótka.

Czekam z niecierpliwością na kolejną Jego wizytę tutaj. Chcę by był dłużej. Chcę sam-na-sam, ale z niczym ponad całowanie. Bo to jedyna rzecz, której mi tak naprawdę brakuje w małżeństwie. Całowanie. I szczerze, ten dzisiejszy pocałunek z A. był bardziej namiętny niż znaczna większość moich pocałunków z mężem. A to był tylko buziak, bez "udziwnień". Objęliśmy się mocno, byliśmy tak blisko, a to było takie naturalne i chciane...

Utrudniam sobie życie, oplatam jakieś cholerne nitki wokół tak prostej i stabilnej konstrukcji.
0 komentarzy

Poznaliśmy się przypadkiem

Tak to chyba się zawsze dzieje, że najważniejsze osoby, najbardziej zmieniające nasze życie, poznajemy przypadkiem. Bo jak kogoś można poznać specjalnie? Jedyne co przychodzi mi do głowy to przedstawienie nam kogoś, co jest przecież znacznie rzadsze niż faktycznie te "przypadkowe" poznania.

W każdym razie.

Minęły ponad dwa miesiące naszej znajomości polegającej głównie na pisaniu wiadomości, aż do tego weekendu, kiedy się nareszcie poznaliśmy. Mogliśmy dotknąć, przytulić, porozmawiać twarzą w twarz jak normalni przyjaciele.

Wszystko było w normie, poza chęciami, ale w mojej głowie coś się jednak zmieniło. Czując jego obecność blisko marzyłam by był jeszcze bliżej, by nasze palce się zetknęły albo by się o mnie po prostu otarł... i zdarzało się to często, bo jak dwie osoby do czegoś dążą, to znacznie łatwiej o efekty. Obejmował mnie, dotykał przez ułamek sekundy, czy nawet trzymaliśmy się za ręce.

Czułam się jak nastolatka, która bawi się w podchody z chłopakiem, który jej się z wzajemnością podoba. Chemię czuć w powietrzu, powietrze jest całe naelektryzowane, a to wszystko jednak musi być ukryte w cieniu w naszym przypadku.

Gdy siedzieliśmy razem nie obyło się bez krótkich wiadomości, serduszek, buziaków i innych takich, świadczących o tym, że coś iskrzy, ale musi to robić naprawdę po cichu.

Przedostatni nasz dzień przed jego wyjazdem. Wiadomości z obu kierunków, że wariujemy, że cały czas dążymy do jakiegoś dotyku, pocałunku umarzonego. A została jedna jedyna okazja, którą musieliśmy zmarnować w pierwszej chwili, bo Oczy.

Na szczęście się jednak udało, ostatnie przytulenie na pożegnanie i ten ukradziony buziak, namiętny w swej prostocie, który przestawił mi wszystko w głowie. Wiem, że go nigdy nie zapomnę, tego pocałunku, przy tych łagodniejszych Oczach, świadomych naszych relacji...

Chaos, jeden wielki chaos. Ale pewnie jeszcze przyjdę poukładać ładniej te zdania.
 
;